Śnieg za oknem zaczął topnieć, dlatego chciałabym przedstawić Wam mojego topniejącego bałwanka. Co prawda, sama go nie ulepiłam, a zrobił to za mnie Lush. Bałwanek przyleciał do mnie, aż z UK. Przyglądałam mu się od dłuższego czasu, wąchałam i dziś stwierdziłam, że najwyższa pora na niego. Z żalem serca postanowiłam się z nim pożegnać i roztopić w kąpieli. Muszę dodać, że nie jestem fanką długich kąpieli i "namaczania się" w wodzie.
Bałwanek wrzucony do kąpieli momentalnie zaczyna rozpuszczać się. Topnieje, topnieje i sprawia, że woda robi się biało-mętna i przyjemnie pachnie. Goździkami, cynamonem, paczulą i olejkiem pomarańczowym ...mmmmm. Dodatkowo, oczy i guziki bałwanka zrobione są z prawdziwej czekolady! Skóra po kąpieli jest delikatnie nawilżona, nie trzeba jej dodatkowo nawilżać. Mimo to, kąpiel pozostaje przyjemnością głównie dla nosa. Bałwanek przypomniał mi, że leżenie w ciepłej wodzie jednak jest przyjemne :)
Muszę się przyznać do czegoś strasznego... Odcięłam głowę bałwankowi, do kąpieli użyłam tylko dolnej części. Głowa będzie na następny raz ;) Za bałwanka zapłaciłam niecałe 2£, ok. 10 pln.
Spodobał Wam się mój bałwanek? Wolicie szybki prysznic, czy długą kąpiel?