Właśnie wyszłam z gorącej kąpieli z kulą Stenders. Zapraszam do przeczytania relacji "na gorąco" ;) Nigdy nie byłam specjalnie fanką moczenia się w wodzie, ale ostatnio odkryłam moją wannę na nowo. To przez Lusha i ich bubble bary i bath bomby!
Podczas przypadkowej wizyty w Stenders kupiłam truskawkowo-mleczną kulę do kąpieli. W sklepie pachniała cudownie, jak mleczny koktajl truskawkowy. Podobał mi się też jej dwukolorowy wygląd. Do kąpieli zużyłam całą kulę. Po wrzuceniu do wanny kula zaczęła delikatnie buzować i rozpuściła się w ciągu trzech minut, pozostawiając wodę w dziwnym kolorze, trochę jak z brudnych rur. Po rozpuszczeniu kula pozostawiła różany (?!) zapach. Wanna wypełniła się olejkami.
 |
Widzicie musującą kulę? |
Takie "maczanie się" w gorącej wodzie wypełnionej olejkami dobrze wpłynęło na moją skórę. Skóra po kąpieli jest pachnąca, miękka i nawilżona(ale nie tłusta). Gorąca woda nie podoba się moim naczynkom, więc muszę uważać na temperaturę wody. Poza tym, po 3 minutach w cieplutkiej wodzie robi mi się gorąco i chcę już wychodzić.
Podsumowując, kula do kąpieli marki Stenders zrobiła na mnie średnie wrażenie. Miałam nadzieję, że zabarwi wodę na jakiś przyjemny kolor i będzie pachnieć truskawkowym shake'iem, a nie różami. Kula miała ok. 140 g i kosztowała ok. 15 zł. Może kiedyś dam szansę innej kuli z tego sklepu. Testowałyście może kule kąpielowe Stenders?