środa, 24 października 2012

Clarins, One-Step Facial Cleanser

Właśnie zakończyłam mój ulubiony produkt do demakijażu/tonizowania twarzy Clarins'a One-Step Facial Cleanser z ekstraktem z pomarańczy. Według producenta tonik jest przeznaczony do wszystkich typów cery, oczyszcza, odświeża i ożywia skórę.


Na szczęście w pogotowiu czeka już na mnie kolejna buteleczka produktu, już w nowym opakowaniu. Będzie to moja trzecia butelka toniku, dlatego mogę go już troszkę pochwalić. Nigdy nie byłam przekonana do dwufazowych produktów, ponieważ bałam się, że zostawią tłustą warstwę i zapchają mi pory ...a tu taka miła niespodzianka :) 


Tonik używam wieczorem po umyciu buzi żelem, świetnie sobie radzi z resztkami makijażu. Zaskoczyło mnie to, że tłusty film od razu znika i pozostawia gładką buzię. Nie wiem czy to siła sugestii, bo wątpię żeby produkty tego typu robiły na twarzy cuda, ale naprawdę mam wrażenie, że podczas używania go mam lepszą cerę!


Tonik pachnie aptecznie-pomarańczowo. Jest to przyjemny dla nosa zapach. Nowe opakowanie jest poręczniejsze, ale starsza wersja bardziej mi się podobała. Jest dość drogi jak na tego typu produkt, kosztuje ok. 110 PLN, ale za to jest wydajny, jedno opakowanie starcza mi na ponad pół roku. 

niedziela, 21 października 2012

Lush & Alverde, zamówienie z Niemiec

Dzięki mojej mamie i jej wizycie w Berlinie, właśnie zostałam posiadaczką kosmetyków, które od dawna chciałam wypróbować. Pokusiłam się o małe zamówienie, aby mama nie miała za dużego nadbagażu ;)


W Lush'u byłam nie raz i nie wiedzieć dlaczego nigdy tam nic nie kupiłam! Teraz, kiedy wiedziałam co chcę, oczywiście nie miałam okazji do wyjazdu. Produkty z Lush'a w większości zawierają dużo naturalnych składników. Na dobry początek kupiłam:

Buche de Noel - świąteczny czyścik do twarzy
Karma Komba - szampon w kostce
Opakowanie na szampon


 Po przeczytaniu "achów i ochów" na temat naturalnej marki Alverde z drogerii DM, zamówiłam kilka produktów. Najbardziej jestem ciekawa ich produktów do włosów. Kosmetyki Alverde są chwalone za naturalne składniki i brak silikonów, slsów itp. Do tego, większość z nich nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego, co gwarantuje znaczek Vegan.


Szampon z amarantusem, głęboko odbudowujący
Odżywka z tej samej serii
Maseczka z awokado, do włosów zniszczonych


Masło do ciała z orzechów macadamii i masła karite
Kremowy olejek do mycia ciała z amarantusem


Oczywiście w zamówieniu znalazło się też coś do ciała. Najbardziej do smarowania lubię masełka do ciała, jestem ciekawa konsystencji tych z Alverde.

W zamówieniu znalazły sie też dwa limitowane żele do mycia ciała z Balea, również marki DM. Pachną makaronikami równie smakowicie, jak wyglądają ;) Jeden ma zapach migdałów i wiśni, a drugi fig i czekolady.

Jestem bardzo ciekawa jak kosmetyki sprawdzą się u mnie. Obiecuję opisać wszystkie po wypróbowaniu ;)

piątek, 19 października 2012

Aussie, 3 Minute Miracle Reconstructor

Marka Aussie należy do koncernu Protect & Gamble (m.in.: Wella, Max Factor, Pantene). Marka została wykupiona przez koncern ok. 2003 r. Produkt reklamowany jako australijski, z kangurem w logo, jest niedostępny na rynku w Australii! :o Jest on przeznaczony na rynki amerykański i angielski. "Głównym" składnikiem produktu jest ekstrakt z Australian Balm Mint, nie znalazłam polskiej nazwy. Składnik ma zapewnić odbudowę, wygładzenie i nabłyszczenie włosów.


Odżywkę Aussie, 3 Minute Miracle Reconstructor, nabyłam dzięki Mamie i jej podróży do UK. Czytałam wcześniej o tym produkcie dużo pozytywnych rzeczy. Jest to produkt typowo drogeryjny, w Bootsie kosztował niecałe 5£ za tubę o pojemności 250 ml. 


Produkt nakładam na 1/3 do połowy włosów. Zmywam po ok. 1 - 3 minutach, w zależności od humoru i posiadanego czasu ;) Wygładza i nabłyszcza włosy, spełnia obietnicę producenta. Myślę, że nie jest do codziennego użytku, bo mógłby obciążyć włosy. Lepiej używać go jako maskę. Ciekawy jest sposób aplikacji produktu, od dołu opakowania, przez silikonową membranę.

Po wyciśnięciu produktu na rękę otrzymujemy bladoróżową odżywkę/maskę o kremowo-żelowej konsystencji. Produkt pachnie tak samo, jak wygląda - przyjemnie i słodko. Zapach porównałabym do zapachu gumy balonowej. Zapach utrzymuje się na włosach, co bardzo lubię.


Produkt jest dobry, ale nie jest to kosmetyczny must-have. Działać, działa, ale cudów nie czyni ;) Warto kupić przy okazji i przetestować. Dużym minusem jest dostępność. Można go kupić w UK, USA i na allegro. 

środa, 17 października 2012

Essie, Too too hot

Z okazji promocji w Douglasie na lakiery Essie, kupiłam dzisiaj jeden lakier. Lakier kosztował 24,90 PLN zamiast 35 PLN. Usprawiedliwiam mój zakup zgęstnieniem czerwonego OPI i brakiem jakiegokolwiek, czerwonego lakieru w kosmetyczce.


Too too hot to piękna, żywa czerwień, delikatnie wpadająca w pomarańcz. Lubię żywy, czerwony kolor na paznokciach, który ładnie kontrastuje z moją bladą skórą dłoni. Jest to mój czwarty lakier od Essie, dlatego mogę go polecić. Szeroki pędzelek ułatwia nakładanie koloru, dwie warstwy w zupełności wystarczą. Nie pozostawia smug. Dodatkowo, łatwo się zmywa, nie muszę szorować paznokci zmywaczem.


Polecam skorzystać z Douglasowej promocji na lakiery, bo są niezłe, a cena przyjemna. W sklepie nie widziałam żadnych informacji o przecenie, na szczęście przy kasie o niej wiedzieli ;)

niedziela, 14 października 2012

Bath & Body Works, zapoznanie z marką

Bath & Body Works zadebiutował na Polskim rynku pod koniec września, otwierając dwa firmowe salony w Warszawie. Jeden w Galerii Mokotów, drugi w Złotych Tarasach. Marka pochodzi z USA, jest tam popularna i niedroga. Ceny w Polsce są trochę wyższe i nie ma tak wielu promocji, jak w Stanach. Od otwarcia salonów w Warszawie zdążyłam poczynić kilka zakupów :)


1. Świece zapachowe, 113 g, 39 PLN
- Midnight Pomegranate
- Japanese Cherry Blossom
- Twilight Wood

2. Pianka antybakteryjna do mycia rąk, 259 ml, 29 PLN
- Midnight Pomegranate

3. Żele antybakteryjne, 29 ml, ok. 6 PLN
- Midnight Pomegranate
- Fresh Picked Apricots

4. Mgiełka do ciała, 88 ml, ok. 20 PLN
- Japanese Cherry Blossom

5. Body lotion, 236 ml, 35 PLN
- Sensual Amber

6. Body cream, 226 g, 29 PLN 
- Sensual Amber

8. Balsam różany do ust, 22 g, ok. 25 PLN

Wszystkie produkty kupiłam w promocji. Większość 2 w cenie 1, reszta - 20%. Zapłaciłam prawie połowę taniej, niż kupując przy cenach regularnych, które podałam przy produktach. B&BW ma na bieżąco różne promocje np. 3 za 2.


Wszystkie zapachy są piękne! Sensual Amber i Twilight Wood są zmysłowe, Midnight Pomegranate i Japanese Cherry Blossom również są zmysłowe, ale bardziej świeże. W sklepie można dostać zawrotu głowy od ilości zapachów. Moje zapachy wybierałam prawie godzinę, ponieważ inne też mi się podobały :)




Oczywiście przez ok. trzy tygodnie nie zdążyłam przetestować wszystkiego, ale jest kilka produktów o których chciałabym opowiedzieć. Świece są super! Pierwsza, którą testuję od czasu zakupu, to Midnight Pomegranate. Jej zapach czuć w całym domu i utrzymuje się długo po zgaszeniu. Świecę palę codziennie ok 1-2h, pozostało jej ok. 1/3 pojemności.



Żel antybakteryjny najbardziej przydaje mi się w pracy. Drugi noszę w torebce. Bardzo mi się spodobały, ponieważ nie wysuszają skóry dłoni, jak to mają w zwyczaju czynić inne żele antybakteryjne, które do tej pory używałam. Poza właściwościami zabijającymi koszmarne zarazki, pięknie pachną.



Kolejnym produktem, który walczy z zarazkami jest mydło do mycia rąk w płynie. Na pewno nie muszę dodawać, że pięknie pachnie ;)



Najbardziej spodobała mi się jego konsystencja po wyciśnięciu z pompki w formie puszystej pianki. Mogę go pochwalić za nie wysuszanie rąk i zapach. Duże brawa za nie wysuszanie, biorąc pod uwagę ilość środków pieniących w składzie ;) 



Co mi się nie podoba, to wydajność. Poniższe zdjęcie prezentuje zużycie produktu po 1,5 tygodnia codziennego użytku.



Produkt, co do którego jeszcze nie wiem, czy go pokochać, czy porzucić, to balsam do ust. Fakt, nawilża, ma przyjemną konsystencję, jest w słoiczku co lubię, ale zapach.. 



Jak wąchałam go w sklepie, to bardzo mi się podobał. Kiedy był już mój i nałożyłam go na usta, przestał mi się podobać. Nazwałabym ten zapach retro różany ze starej apteki. Ja wiem, że liczy się działanie, a nie zapach, ale jak tu się cieszyć ze smrodziuchem pod nosem?! 



Używam go niecałe trzy tygodnie, powoli zaczynamy się lubić, ale nie wiem co będzie z nami dalej ;)



Ostatni produkt który kupiłam w B&BW to mgiełka o zapachu Japanese Cherry Blossom. Bardzo ładny zapach, który spotkał się już z pytaniami typu "co to za perfumy?". U mnie znalazł zastosowanie do ciała, ubrań, włosów oraz jako odświeżacz do pomieszczeń i w samochodzie. Nigdy nie miałam żadnej mgiełki, nie widziałam sensu w ich zastosowaniu, dlatego kombinuję jak mogę. Chociaż jej trwałość jest średnia, myślę, że się polubimy.

Co mogę polecić z pełną odpowiedzialnością? Świece i żele antybakteryjne :)

piątek, 12 października 2012

Soap&Glory, Clean On Me & Flake Away

Marka Soap&Glory pochodzi z UK, dokładniej Londynu. Jest to marka popularna, nawiązująca designem do lat '50 i '60. Różowe opakowania z ciekawą grafiką przyciągają uwagę.



Dzięki Mamie jestem od miesiąca w posiadaniu żelu do mycia ciała Clean On Me i peelingu Flake Away. Oba produkty ślicznie prezentują sie w łazience. Oba pachną podobnie, peeling intensywniej. Zapach jest słodki, porównałabym go z perfumami Miss Dior Cherie lub Coco Mademoiselle Chanel.. Jak dla mnie, obłędny! Co więcej, utrzymuję się dłuższą chwilę na skórze.
Soap&Glory, Clean On Me


Żel pod prysznic ma kremową, gęstą konsystencję, aż ciężko go wycisnąć przez małą pompkę. Producent zapewnia gładką i miękką skórę po użyciu dzięki "wbudowanemu" balsamowi. Nie pieni się intensywnie, mam nadzieję, że to przez mniejszą ilość dentergentów-spieniaczy ;) Żel nie wysusza skóry, ale nie przesadzałabym z super-wygładzeniem i brakiem konieczności nałożenia balsamu. Minusem produktu jest dostępność. Można go kupić w UK lub zamówić przez ebay. Cena w Bootsie za 500 ml butlę, to 5,5 £. 

 
Soap&Glory, Flake Away Body Scrub


Drugi produkt z Soap&Glory, który mam przyjemność testować. Peeling jest bardzo gęsty i treściwy. Zawiera masło shea, cukier, sól, zmielone pestki brzoskwini i winogron oraz olejek z migdałów. Jest wydajny, nie potrzeba dużej ilości do "starcia" całego ciała. Świetnie wygładza i lekko nawilża skórę. Stosowałam go podczas mycia, myślę że nałożony na suchą skórę poradzi sobie nawet z piętami ;) Scrub w opakowaniu 300 ml kosztuje w Bootsie 7 £. Zapewniam, że to dobrze wydane funty.



Oba produkty polecam, kupię ponownie, jak się kiedyś skończą (są tak duże, że aż mam wrażenie, że to nigdy nie nastąpi). Są to kolejne produkty, które zaczynają mnie uzależniać swoim zapachem ;)


...a na koniec, przedstawiam całe zakupy przywiezione przez Mamę z UK:


Sukcesywnie będę opisywać resztę produktów i czekać na kolejną wizytę Mamy lub innej, dobrej duszy na Wyspach ;)

wtorek, 9 października 2012

Wymiana z Clinique, Even Better Makeup & Superbalanced Makeup

Firma Clinique cyklicznie przeprowadza akcje wymiany starych tuszy na nowe. W październiku pojawiła się nowa akcja, wymiany starych podkładów. Od września możemy wymienić dowolny stary tusz na miniaturkę tuszu Clinique. Do wyboru mamy: High Impact Mascara, High Impact Curling Mascara oraz High Lenghts Mascara. Miejsca wymiany tuszy to perfumerie Douglas i salony firmowe Clinique. Akcja nadal trwa, ja wymieniłam tusz w ostatnią sobotę.


Akcja wymiany podkładów rozpoczęła się na początku października. Podkłady można wymieniać w perfumeriach Sephora i salonach Clinique. W zamian za stary podkład otrzymujemy zestaw saszetek z podkładami do wyboru Even Better Makeup w kolorze 05 Neutral lub Superbalanced Makeup w kolorze 05 Vanilla. W zestawie znajduje się 5 saszetek po 1,5 ml. Łącznie otrzymujemy 7,5ml podkładu o wartości, w stosunku do pełnowymiarowego produktu, Superbalanced - 25 zł, Even Better - 36 zł. Ja wymieniłam dwa podkłady (w dwóch różnych sklepach ;) ) no oba zestawy.


Clinique, Superbalanced Makeup, 05 Vanilla

Producent reklamuje podkład, jako inteligentny, przywracający skórze równowagę. Jest przeznaczony do cery mieszanej. Podobno, gdzie trzeba to matuje, a w razie potrzeby nawilża.


Podkład ma lekką, płynną konsystencję, trzeba uważać, żeby go nie rozlać i nie nałożyć za dużo. Kolor Vanilla jest ciepły, wpada w pomarańczowy odcień. Po nałożeniu go na twarz nawet się wystraszyłam, ale po chwili zrobił się jaśniejszy. Stapia się ze skórą, ale lekko pomarańczowy odcień pozostał - polecam dla ciepłej karnacji.

Superbalanced roztarty

Wykończenie podkładu jest satynowe, moim zdaniem może sobie nie poradzić z tłustą cerą i podkreślać świecenie. Wymagał przypudrowania. Krycie jest średnie, musiałam użyć korektora. Utrzymuje się na skórze dosyć długo, ale już po 6 godzinach wymagał poprawki. Dla mnie chyba za lekki.


Clinique, Even Better Makeup, 05 Neutral

Podkład ma zmniejszać widoczność przebarwień i niwelować nierównomierny koloryt skóry. Jest przeznaczony do skóry mieszanej w kierunku tłustej.


Podkład ma bardziej kremową konsystencję, łatwo się nakłada. Kolor Neutral jest to zimny beż, jak dla mnie minimalnie różowy. 

Even Better roztarty

Krycie jest zdecydowanie dobre, nie musiałam używać korektora. Efekt jest bardziej matowy niż przy Superbalanced, mogę go nosić bez przypudrowania. Utrzymuje się długo na skórze, po 8 godzinach w pracy, nadal utrzymuje się efekt wyrównania kolorytu skóry. Podoba mi się ten specyfik, może nawet zdradzę z nim mojego DoubleWear'a Light EL ;)



Porównanie kolorów, po lewej Superbalanced, po prawej Even Better

Roztarte podkłady
Polecam przetestować wybrany podkład, mam nadzieję, że pomogłam w wyborze rodzaju i koloru.

poniedziałek, 8 października 2012

PAT&RUB, Rewitalizujący Balsam do Rąk & Relaksujący Balsam do Rąk

Z okazji ostatnich dni VIP w Sephorze ponownie nabyłam balsam do rąk PAT&RUB o zapachu trawy cytrynowej i kokosa. Obecnie kończę używać wersję balsamu z żurawiną i cytryną. Chciałabym jeszcze przetestować balsam rozgrzewający z imbirem, cynamonem i pomarańczą. Zima będzie idealną porą na testowanie tej wersji zapachowej.



PAT&RUB, Balsam do rąk rewitalizujący z żurawiną i cytryną

Tego balsamu używam od ponad miesiąca. Zużyłam 2/3 tuby o pojemności 100 ml. Nakładam go kilka razy dziennie, noszę go ze sobą w torebce (!). Tak, jest ciężkie, ale przynajmniej mam pewność, że nie przedziurawi się i nie rozleje po torebce, jak może się to wydarzyć przy "metalowym" opakowaniu. Opakowanie z pompką jest wygodne i wydajne. Idealne na biurko do pracy ;)


Marka PAT&RUB jest znana z dobrych składów kosmetyków. Balsam nie zawiera sztucznych konserwantów, barwników i zapachów, a także składników pochodzących z ropy naftowej, silikonów, glikolu propylenowego i pegów. Większość surowców w składzie, jak ekstrakt z żurawiny, olej jojoba, masło z oliwek, woda cytrynowa, witamina E oraz roślinne substancje nawilżające i natłuszczające posiadają certyfikaty ekologiczne.


Balsam nawilża, ale pozostawia lekki, tłusty film na dłoniach. Trzeba uważać, czego się dotyka po zastosowaniu. Dodatkowo, lekko wygładza, uelastycznia i odżywia skórę. Bardzo podoba mi się jego zapach. Co prawda, w pierwszej sekundzie, pachnie jak "Ludwik", ale po chwili przez cytrynę przebija się aromat żurawiny. Podobnie pachną misie-żelki Haribo. Zapach utrzymuje się na skórze przez dłuższy czas, niż przy większości kremów do rąk. 


PAT&RUB, Balsam do rąk relaksujący z trawą cytrynową i kokosem

Świeżo kupiony balsam z trawą cytrynową i kokosem czeka na denko żurawinki, ale mogę co nieco o nim napisać, gdyż w zeszłym roku miałam przyjemność zużyć jedno opakowanie. Mój ponowny zakup jest najlepszą recenzją ;)


W działaniu jest on praktycznie identyczny jak jego żurawinowy kuzyn, jednak bardziej lubię jego oryginalny zapach. Połączenie trawy cytrynowej i kokosa, to dla mnie strzał w dziesiątkę. Testowałam go w porze zimowej i mogę mu przyznać, że łagodzi i nawilża spierzchnięte i wysuszone mrozem dłonie. Składy balsamów nie różnią się od siebie w znaczącym stopniu. Do połowy mają taki sam skład. Jednak w zielonej wersji nie znajdziemy przeciwstarzeniowej żurawiny, ale za to jest, dobre na wszystko, masło z awokado. 


Zainteresowanym polecam balsamy ze względu na, odpowiednio w kolejności, skład, zapach i działanie. Bolesna prawda jest taka, że znam lepsze mazidła do rąk jak: Mani Pedi od Estee Lauder i Loccitane z Masłem Shea. Niestety, są one dwa razy droższe. 

Tuba balsamu do rąk PAT&RUB o pojemności 100 ml kosztuje w Sephorze 45 zł, na stronie producenta 39 zł. Polecam zakup w Sephorze podczas dni VIP -20%. 

UPDATE 05.11.12: W zeszłym tygodniu rozpoczęłam używanie balsamu z trawą cytrynową i kokosem i jest to mój faworyt. Ma delikatniejszy zapach, niż wersja żurawinowa. Trawa cytrynowa i kokos bardziej wygładzają dłonie, a żurawina lepiej  je natłuszcza.

niedziela, 7 października 2012

Yves Rocher, Płukanka octowa z malin.

Płukankę octową dostałam od Agnieszki. To czym mnie uwiodła, to zapach, zapach i jeszcze raz zapach! Zgrabna buteleczka ma pojemność 150 ml. Producent zapewnia, że płukanka ma właściwości wygładzające, oczyszczające, nabłyszczające i zmiękczające. Głównym składnikiem płukanki jest certyfikowany ocet winny z malin.


Używam jej od trzech tygodni i zużyłam prawie 1/3 buteleczki. Płukankę nakładam bezpośrednio na włosy po odżywce. Nakładam ją od połowy długości włosów, a mają długość za łopatki.  Po chwili spłukuję ją, tak jak zaleca producent, chłodną wodą.


Płukanka rzeczywiście zmiękcza i wygładza włosy. Można by w tym celu używać zwykłego octu i spłukiwać go zimną wodą w celu zamknięcia łusek włosa, ale jest to wersja hard dla osób, którym nie przeszkadza zapach octu. Ja wolę moje aromaterapeutyczne malinki z Yves Rocher. 


Co prawda, jest to bardziej kosmetyczny gadżet niż must-have, ale ja na pewno kupię go ponownie i polecam go wszystkim zapachomaniaczką ;) Płukanka pachnie tak jak maliny, bardzo słodko, trochę kwaskowato. Porównałabym go do zapachu malinowej mamby. Zapach pozostaje na włosach do momentu ich całkowitego wyschnięcia. 

Nie wiem ile kosztuje kosmetyk, gdyż był to prezent ;) W sklepie Yves Rocher jest to produkt z zielonym punktem, czyli nie obowiązują na niego przysyłane przez firmę zniżki. Łowcom promocji polecam polowanie na płukankę w sklepie internetowym producenta.



czwartek, 4 października 2012

Dzień Dobry!

Urodologia (od uroda - kosmetyki, pielęgnacja, makijaż, włosy i paznokcie i logos - słowo, myśl, rozumowanie) - paranauka badająca mechanizmy i prawa rządzące urodą oraz ich testowanie w postaci recenzji kosmetycznych. Urodologia bada również wpływ zjawisk promocji w drogeriach i perfumeriach na zachowanie odbiorców. W zasadzie urodologia dotyczy kobiet, ale mówi się o o urodologi mężczyzn, chociaż tym, bliżej zajmuje się inna dziedzina, metroseksuologia ;)

Kosmetyki

Mój pierwszy blog, pierwszy wpis... Kejmi bloguje.. czas start!